poniedziałek, 3 czerwca 2013

1. Nie bój się. Nic ci nie zrobimy

Pod bramy sierocińca podjechał czarny nissan juke. Do samochodu podszedł dość grupy, starszy mężczyzna. Kierowca auta otworzył okno i wytłumaczył mężczyźnie powód wizyty w Domu Dziecka.   Ochroniarz kiwnął głową i machną ręką do swojego przyjaciela ,żeby wpuścił parę. Blond mężczyzna wjechał na parking na dziedzińcu. Małżeństwo wyszło z nissana. Blondyn objął ramieniem swoją czerwonowłosą towarzyszkę. Z uśmiechem skierowali się do wnętrza budynku....
*********
-Panienko Hano. Już czas.- do obszernego pomieszczenia weszła pulchna kobietka o siwych włosach ,które upięła w kok. Na środku jasnego pokoju siedziała blondynka ze sztalugą ,stojącą przed nią. Monumentalne białe okna przepuszczały promienie słoneczne. Nastolatka odwróciła swoje błękitne oczy z nowo namalowanego obrazu i przeniosła wzrok na staruszkę czekającą na nią w progu. 
-Jak oni wyglądają?- spytała cichutko. Spuściła swoje długie, zgrabne nogi na podłogę. Zeskoczyła z krzesła  barowego. Przekrzywiła głowę patrząc krytycznie na swój obraz. Przedstawiał on rodzinę. Mama, tata i synek. Siedzieli przy stole i świętowali urodziny najmłodszego członka rodziny.
-Wysoki mężczyzna o blond włosach i niebieskich oczach i piękna czerwonowłosa kobieta o ciemnych oczach.- opowiedziała i podeszła do leżącej nieopodal czystej bluzy Hany. Błękitnooka ściągnęła białą koszulę już dawno poplamioną farbami. Pod spodem miała koszulkę z napisem "HUG ME".  Podeszła do swojej opiekunki i wzięła od niej ubranie. Przepuściła w drzwiach kobietę ,by zaprowadziła ją do "nowych"  rodziców. Schodząc po schodach słyszała z dołu śmiech małych dzieci. Gdy była już praktycznie na samym dole w holu zauważyła parę z opisu staruszki i gromadkę małych "bachorków" (często je tak nazywała, lecz nie ze złośliwości. Przyzwyczaiły się już do tego i wiedziały ,że jak się na nie tak zwraca to w formie żartu.) Stała i patrzyła się z zaciekawieniem na dorosłych. Po kilku minutach ciemnooka kobieta dostrzegła stojącą Hanę przy schodach. Szturchnęła męża ,by ten spojrzał na stojącą naprzeciwko nastolatkę. 
-Piękna....- wyszeptała czerwonowłosa kobieta. Hana zdołała usłyszeć jej słowo ,ponieważ uważnie lustrowała rudą piękność stojącą obok uśmiechającego się przyjaźnie blondyna. Otóż mała kobitka zrobiła dość duże wrażenie swoimi długimi, błyszczącymi ,hebanowymi włosami.
-Jestem Minato ,a to Kushina.- powiedział wesoło mężczyzna. Podszedł do zaskoczonej dziewczyny i podał jej dłoń. Spłoszona błękitnooka cofnęła się o dwa schodki. Zdziwiony Minato popatrzył w błękitne, wystraszone oczy. 
-Nie bój się. Nic ci nie zrobimy.- Kushina podeszła do dziewczyny i wystawiła w jej stronę swoją dłoń, uśmiechając się przyjaźnie. Hana popatrzyła to na dłoń ,to na radosną twarz hebanowowłosej. Niepewnie wyciągnęła swoją kościstą rękę i położyła na dłoni Kushiny. Zeszła z ostatnich dwóch schodków. Stała teraz obok o wiele wyższego mężczyzny i o pół głowy wyższej kobiety. "Teraz to będzie moja rodzina?  spytała się w myślach. Następnie do trojga osób podeszła zgrabna, niska szatynka. 
-Hana to są Kushina i Minato Namikaze.- nowi rodzice?- A teraz proszę za mną do gabinetu. Trzeba wypełnić wszystkie potrzebne papiery i inne duperele.- zaświergotała dyrektorka sierocińca. Kushina złapała blondynkę za rękę krocząc za szatynką. Weszli do małego pomieszczenia znajdującego się na lewo od głównych drzwi. 
-Tak więc.- usiadła za biurkiem szukając na nim jakiś papierów. Dwójka dorosłych spoczęła na krzesłach stojących z drugiej strony biurka.- O tu są.- podała małżeństwu arkusz papieru i długopis.- Proszę podpisać tu- wskazała miejsce na kartce.- i tu.- z szuflad wyjęła dwie książeczki i podała parze. Hebanowowłosa od razu schowała je do torebki. -To by było na tyle. Wiem ile państwo szukali dziecka do adopcji i niech mi państwo uwierzy ,ale na niej się nie zawiedziecie. Jeszcze tylko jedno.. Hana możesz wyjść na chwilkę i poczekać przed gabinetem?- spytała. Ta tylko skinęła głową i wyszła. Oparła się o ścianę spoglądając za okno na następną rodzinę chodzącą po placu i szukającą odpowiedniego dla siebie dziecka. 
******
Wsiedliśmy do niebieskiego samochodu. Ja oczywiście na tylne siedzenie. Zapięłam pas. 
-Tak więc Hana. Wiem ,że pewnie czujesz się nieswojo i wcale ci się nie dziwie. U nas będziesz czuć się bezpiecznie i będziemy o ciebie dbali. Z każdą potrzebą zwracaj się do nas. Zawsze mów nam wszystko i nas nie oszukuj. Chcemy dla ciebie dobrze. Okej?.- zaczęła Kushina.- I słuchaj. Na pewno nie będziesz się nudzić. W domu czeka nasz syn Naruto. Też ma 16 lat. Wierzę ,że się dogadacie.- uśmiechnęła się do mnie. 
-On siedzi jak na szpilkach i tylko czeka kiedy będzie mógł się zobaczyć. - dodał Minato. Delikatnie uniosłam kąciki ust. Coś w rodzaju uśmiechu. Od zawsze chciałam mieć normalną rodzinę. I brata.....